Ostatnio mieliście do czynienia z najmocniejszą hybrydą w palecie Lexusa. Tym razem będzie z zupełnie innej beczki. Może nie będzie to najsłabszy z silników w gamie, ale drugi od dołu. Za to w całkiem “wypasionym” nadwoziu. Czyli sprawdzamy, jak sprawdza się mała hybryda w klasie wyższej.
Kiedy rok temu testowałem Lexusa GS 450h, rozpływałem się nad tym, że to chyba najlepsze, co można kupić w klasie wyższej. Na pewno w moim subiektywnym rankingu zdetronizował BMW 530/535d. Ale wtedy na rynku nie było jeszcze Maserati Ghibli. No tak, tylko że ja nie o tym.
Tak naprawdę bohaterem tego testu znów jest Lexus GS. Tym razem w “budżetowej” wersji silnika hybrydowego – GS 300h. Tradycja łączenia nadwozia klasy wyższej z silnikiem benzynowo-elektrycznym u japońskiego producenta jest bardzo długa. Pierwsze hybrydowe GS-y w przyszłym roku będą obchodziły już 10 urodziny. Zresztą, możecie o nich poczytać na naszych łamach. Tymczasem zabieramy się za testowanie wersji, której silnik zadebiutował w modelu IS. I ma cztery cylindry. Tego typu konstrukcja ma za zadanie zabrać kilku klientów podstawowym, wysokoprężnym wersjom modeli konkurencji, w typie E 200 CDI, czy 520d. Jak wiadomo, wszystko jest kwestią gustu, ale czym tak naprawdę kusi Lexus GS?
Galeria zdjęć
Kategoria: Lexus
Data dodania: 03.03.2014